Przez całą drogę powrotną do domu byłam pogrążona w myślach. Z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu, nieznajomy chłopak zaintrygował. Chociaż sama nie do końca zgadzałam się z jego poglądami, sposób w jaki je przedstawiał mnie przekonał. Uśmiechnęłam się do siebie pod nosem. Wiele razy wcześniej dyskutowałem na temat frakcji z siostrą, ale najwyraźniej nigdy w pełni nie słuchałam odpowiedzi. Przyznanie racji starszej siostrze chyba nikomu nie przychodzi łatwo, co również działa w drugą stronę.
Po przekręceniu klucza w zamku, przygotowałam sobie lampkę wina. Otwierając okno na oścież, obserwowałam nocną panoramę miasta, chociaż nawet na sekundę nie zerknęłam w dół. Wiązałoby się to z mdłościami oraz paraliżującym strachem. Skoro pierwszy raz od wielu tygodni znalazłam czas dla siebie, który postanowiłam poświecić przemyśleniom. Dzisiejsze wydarzenia raczej nie zachwiały fundamentalnie moich wartości, ani nie kazały zwątpić we frakcje. Wręcz przeciwnie, po ujrzeniu Noxwood nocą oraz skasowany samochód, byłam bardziej wdzięczna niż kiedykolwiek za sprawną opiekę medyczną oraz ciepły dom. Jednak spostrzegłem także jaką wartość może dla niektórych nieść adrenalina, często powiązana z niebezpieczeństwem. Bijąc się z myślami, powieki zaczęły mi opadać. Zasypiając w fotelu, pomyślałam jeszcze, że moją główną cechą być może jest zwyczajne tchórzostwo.
~~*~~
Chociaż nie nastawiłam budzika, obudziłam się na czas. Jasne promienie słońca padające na moją twarz były przyjemnie ciepłe. Przeciągnęłam się, po czym zamknęłam okno. Gdyby nie skrzydła, którymi podczas snu opatuliłam się szczelnie, na pewno bardzo bym zmarzła śpiąc przy otwartym oknie. Ze względu na wczesną godzinę, miałam dużo czasu w łazience. Spędziłam go na gorącej kąpieli, która zakładała mycie włosów, a także wyszczotkowaniu piór. Chociaż zajmowało to dużo czasu, chętnie się tym zajmowałam. Sam proces był dość mozolny i nudny, jednak efekt końcowy był wart zamieszania. Skoro musiałam użerać się z dodatkowymi częściami ciała, wolałam żeby chociaż prezentowały się przyzwoicie. Kiedy skończyłam toaletę, okazało się że czasu na śniadanie zabrakło. Zadowoliłam się w takim wypadku szybką kawą i ciastkiem przed pracą. Z uśmiechem na twarzy weszłam do sterylnego budynku szpitala. Od razu zaczepiła mnie recepcjonistka.
— Alayna! — przywołała mnie gestem. — Cześć!
Nieco pulchna kobieta o ciepłych ciemnobrązowych przyjaźniła się chyba z każdym w szpitalu. Zawsze miała do powiedzenia kilka miłych słów, a obok tego także wspaniałe wypełniała swoje obowiązki. Jako matka trójki małych dzieci pracowała jedynie trzy dni w tygodniu, ale jej obecność można było wyczuć, przeglądając starannie wypełnione jej pismem akta pacjentów.
— Cześć Sophie — uśmiechnęłam się do kobiety w odpowiedzi na ciepłe powitanie. — Co słychać u Ciebie?
Recepcjonistka zbiła moje pytanie ruchem ręki.
— Opowiadaj, kimże jest ten młody człowiek? — zarządała konspiracyjnym szeptem.
Przez moment nie wiedziałam o co jej chodzi, ale po chwili połączyłam fakty.
— Hm... No... — zająknęłam się. — Dopiero go poznałam, wydaje się całkiem interesujący.
Kobieta przyglądała mi się, mrużąc przy tym krytycznie oczy. Jeśli Sophie wzięła mnie na celownik, będzie próbowała się za wszelką cenę dowiedzieć czegoś ciekawego. W tym przypadku miała się skoro zawieść, co mogło pobudzić jej wodze fantazji. Miałam nadzieje, że do tego nie dojdzie. W takim przypadku cała placówka będzie huczała od plotek. Chociaż nie uchodziłam za osobę zbytnio skrytą, wymyślone historie o moim rzekomym kochanku nie brzmiały zachęcająco.
— A gdzie spałaś dziś w nocy? — spytała, z wesołymi iskierkami w oczach.
Zarumieniłam się na całej twarzy. Prawdopodobnie zostanie to odczytanie jako znak, ale w moim przypadku nic nie znaczył. Jedynie pytanie było zupełnie wyrwane z kontekstu, a również bardzo intymne. Nie zwykłam się dzielić takimi tematami, nawet jeśli miały coś wspólnego z rzeczywistością.
— U siebie w domu na fotelu. — przywołałem się do porządku. — Wiem, że nie to chcesz usłyszeć, ale ja naprawdę prawie go nie znam. Jeśli cokolwiek się wydarzy, pierwsza będziesz o tym wiedziała — zapewniłam.
Było to oczywiście kłamstwo, ale Sophie je kupiła.
— Niech Ci będzie — odpowiedziała niechętne. — Była tu przed chwilą ta dziewczyna, Charlotte, po wyniki badań. Wszystko jest w normie, kazała Ci podziękować.
— To cudowna wiadomość. A co z Ashtonem, drugim z naszych wczorajszych pacjentów?
Recepcjonistka znów uśmiechnęła się filuternie.
— Na jego miejscu pojawiłabym się wieczorem, żeby trafić na koniec zmiany pewnej blond anielicy... Chociaż załatwiłaby Ci dzień wolnego, gdyby zjawił się wcześniej. Za dużo pracujesz dziecko.
Przewróciłam oczami i odwróciłam się w kierunku gabinetu, kiedy drzwi znów się otworzyły, wpuszczając zimny powiew powietrza. Chociaż rozpoznałam chłopaka bez problemu, potwierdzeniem jego tożsamości było mocne szturchnięcie w żebra.
— Dzień dobry, przyszedłem po wyniki badań.
Uśmiechnęłam się na powitanie.
— Cześć, Pani... — rzuciłam Sophie znaczące spojrzenie, po którym wróciła do swojego profesjonalnego obycia. — ...zaraz Ci je zapewni, prawda?
Recepcjonistka pospieszyła do gabinetu, pozostawiając nas samych. W dalszym ciągu się uśmiechając, zastanawiałam się czy przerwać niezręczną ciszę.
Ashton?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz