Chociaż czas spędzony w szpitalu bardziej przypominał staż niż pracę, kiedy wychodziłam w rześkie powietrze wieczoru, byłam wykończona. Nawet wlane we mnie niecałą godzinę temu dwie kawy zdawały się mało skuteczne w odpędzeniu mojego znużenia. Długie dyżury, które wymagały nieustannego stania na nogach, zaczynały mi coraz bardziej ciążyć. Mając w planie zajść jeszcze wieczorem do ośrodka treningowego, skierowałam swoje kroki do kawiarni. Znajdowała się ona mniej więcej w połowie drogi między moim mieszkaniem a szpitalem, więc często chodziłam tam przed pracą. Byłam tam już stałym klientem, często zostawałam parę minut na rozmowę ze sprzedawczynią. Urocza starsza pani traktowała mnie niemal jak swoją własną wnuczkę. Gdy pchnęłam drzwi do lokalu rozległ się cichy dzwonek. Zza lady spoglądały na mnie ciepłe oczy o przyjemnym odcieniu orzecha laskowego.
– Witaj kochanie – z szerokim uśmiechem przywitała mnie sprzedawczyni. – Masz dobre wyczucie czasu, właśnie miałam zamykać.
– Dobry wieczór Pani Andrews – odwzajemniłam uśmiech. – Poproszę to co zwykle.
Kobieta westchnęła zrezygnowana.
– Psuć smak tak doskonałej czarnej kawy cukrem... – teatralnym gestem nalała kawę z dzbanka do papierowego kubka.
Podałam kobiecie banknot, a gdy wręczyła mi resztę, jak zwykle wrzuciłam ją do stojącego na blacie słoiczka z napiwkami. Monety brzęknęły cicho. Ekspedientka pomieszała kawę, a potem podała mi parujący napój.
– Dziękuje! Do zobaczenia jutro – powiedziałam, idąc do drzwi.
– Bądź zdrów dziecino – pomachała mi na pożegnanie.
Gdy wychodziłam, po raz kolejny zabrzmiał dzwonek. Powoli ruszyłam do domu, rozglądając się wokół. Wieczór był całkiem przyjemny, więc sącząc ciepłą kawę postanowiłam pójść nieco okrężną drogą. Ostatnio często nawiedzające mnie bóle głowy sugerowały, że zbyt mało czasu spędzam na świeżym powietrzu. W domu zazwyczaj miałam uchylone okna, jednak to było coś innego. Mój apartament miał również balkon, ale zwyczajnie bałam się na niego wychodzić. Z rozmyślań wyrwał mnie huk, który rozległ się nieopodal. Na moment wszystko zamilkło, a później rozległ się głośny alarm samochodowy. Po takich dźwiękach mogłam wywnioskować, że nieopodal zdarzył się wypadek. Pognałam w kierunku, gdzie spodziewałam się rozbitego samochodu, napędzana myślą, że komuś mogła stać się krzywda. Dotarcie na miejsce zdarzenia zajęło mi zaledwie parę minut. Ogarnęłam wzrokiem sytuację. Koło wraku pojazdu stał chłopak, próbując otworzyć tylne drzwi. Drobna dziewczyna znajdująca się na siedzeniu zdawała się nieprzytomna.
– Co się stało? – podeszłam do chłopaka, zauważając przy tym że chociaż musiał siedzieć z przodu, nie miał żadnych obrażeń.
– Nic jej nie jest – mruknął, jakby zirytowany że się wtrącam w nie swoje sprawy. – Wszystko było w porządku po wypadku, potem nagle zemdlała.
Przyjrzałam się uważnie poszkodowanej. Ciemne włosy opadały na bladą twarz.
– To prawdopodobnie szok – stwierdziłam. – Koniecznie trzeba ją stamtąd wyciągnąć.
– A co ja niby robię? – zerknął na mnie zirytowany, przy czym zlustrował z zainteresowaniem moje skrzydła, ale ich nie skomentował.
Zanim udało nam się otworzyć zmiażdżone drzwi samochodu, upłynęło parę minut. Ostatecznie chłopakowi udało się wyważyć, co poskutkowało tym, że prawie wyleciały z zawiasów. Nie wyglądał na specjalnie mocnego, ale najwyraźniej miał silne ramiona. Wspólnie wyciągnęliśmy pasażerkę na pobliski trawnik. Zorientowawszy się w sytuacji, powiedziałam do mojego towarzysza:
– Potrzymaj jej nogi w górze.
Chyba nie przywykł do przyjmowania cudzych poleceń, ale się nie kłócił. Delikatnie złapałam twarz dziewczyny i klepnęłam ją leciutko w policzek. To zadziałało błyskawicznie, sugerując że dziewczynie prawdopodobnie rzeczywiście nic poważnego się nie stało. Usiadła tak gwałtownie, że musiało jej się zakręcić w głowie. Wzięła kilka głębokich wdechów, po czym zaczęła wyrzucać z siebie słowa.
– Ten psychol mnie porwał! Musisz mi pomóc! To cud, że jeszcze żyję! – przerwała, wpatrując się we mnie wielkimi oczami.
Nie rozumiejąc dokładnie co się dzieje, spojrzałam tylko na chłopaka. Wzruszył ramionami, po czym ukucnął koło mnie. Patrzyłam na zmianę na nich oboje, czekałam na dalsze wyjaśnienia.
Ashton?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz