10 kwi 2020

Od Katfrin CD. Luki

Moje kroki rozbrzmiewały w rytm piosenki, która dudniła w moich uszach ze słuchawek podłączonych do telefon wsadzonego w tylną kieszeń spodni. Otulała mnie ciemność lasu, przez który wracałam do domu. Wiedziałam, że nie jedna osoba bałaby się wracać tą drogą jednak ja przyzwyczajona byłam już do braku światła. Wolałam funkcjonować w czasie nocy niż dnia. Wtedy jakby miałam więcej energii, a przede wszystkim chęci na robienie niemożliwego i tego co nie zawsze zgodne jest z prawem. Wbiegłam właśnie na drogę, która prowadziła do ostatniego domu w tej okolicy. Czyli mojego. Moja babcia kochała samotność, pewnie po niej to odziedziczyłam. Spojrzałam na niebo, które było już całe w gwiazdach, kochałam ten widok. Uspokajał mnie w jakiś dziwny, a zarazem piękny spokój. Czułam wtedy, że jestem tylko ja i one. Jakby wszystko wokół zniknęło i przestało mieć znaczenie na tym okrutnym świecie. Zatrzymałam się by jeszcze chwilę na nie popatrzeć. Wsłuchałam się jeszcze bardziej w słowa piosenki lecące z słuchawek i zamknęłam oczy widząc nawet pod powiekami te piękne zjawisko. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na drogę, za jakieś pięć minut będę w domu. Ruszyłam więc truchtem rozciągając się by nie robić tego później. Zaoszczędzę w ten sposób swój jakże cenny czas. Podbiegłam właśnie pod furtkę i od razu ją otworzyłam słysząc szczekanie mojego psa.
Podbiegł do mnie i oczywiście przywitały się ze mną powalając mnie na ziemie i liżąc. Tak prawdziwa bestia z niego. Zaśmiałam się i zaczęłam głaskać go po jego słodkim i włochatym pyszczku. Westchnęłam i podniosłam się z zimnej ziemi i otrzepałam się, wyjęłam słuchawki z uszu i wsadziłam je w kieszeń spodni.
Usłyszałam budzik w telefonie, a chęć rzucenia nim o ścianę wzrastała z każdą sekundą mojego marnego istnienia na tym świecie. Uniosłam jedną powiekę i wyłączyłam ten cholerny dźwięk, który doprowadzał mnie wprost do szału. Westchnęłam i podniosłam się do pozycji siedzącej rozciągając się od razu i ziewając. Przyda mi się kawa, albo dwie. Zamrugałam pospiesznie i wstałam z łóżka dotykając swoimi ciepłymi stopami o zimną jak Antarktyda podłogę. Nagle moje nogi podniosły się do góry i dopiero gdy znalazłam swoje ciepłe kapcie w kształcie lamy. Wsunęłam w nie swoje stopy i wstając ruszyłam w stronę szafy. Wybrałam tam czarną bokserkę oraz tego samego koloru spodenki. Zabrałam jeszcze bieliznę i poszłam do łazienki by wziąć prysznic i ogarnąć się. Weszłam do kabiny i odkręciłam ciepłą wodę od razu nakładając żel lawendowy na swoje ciało. Ciecz szybko zmywała pianę. Stałam tak jeszcze kilka chwil ciesząc się zapachem, który właśnie roznosił się w mojej łazience. Wyszłam spod prysznica i chwyciłam za biały puchaty ręcznik, którym się wytarłam. Następnie położyłam go na grzejnik i chwyciłam za ubrania przygotowane wcześniej zakładając je od razu. Podeszłam do lustra i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze, stwierdziłam, że dziś nałożymy nieco więcej korektora na doły pod moimi oczami. Tak w nocy zamiast spać czytałam. Położyłam się bardzo późno i spałam pewnie koło dwóch godzin. Westchnęłam i nałożyłam większy makijaż niż zwykle wcześniej jednak umyłam zęby i rozczesałam włosy zostawiając je rozpuszczone. Nim wyszłam z łazienki chwyciłam z szafki perfumy oczywiście o zapachu lawendy i rozpyliłam je w okolicach mojej szyi. Odłożyłam naczynko na miejsce i wyszłam z pomieszczenia od razu schodząc po schodach na dół. Moim celem było zrobienie kawy, tak więc od razu skierowałam się do kuchni i tak nalałam wody do czajnika, włączyłam go i chwyciłam po kawę w górnej szafce. Wyjęłam też mój jeden z ulubionych kubków i wsypałam tam dwie czubate łyżeczki kawy rozpuszczalnej. Zalałam ją wrzątkiem i podeszłam do lodówki po mleko by dolać je do napoju. Dodałam słodzik i sięgnęłam po słodką bułkę, którą kupiłam jeszcze wczoraj, miałam zamiar zjeść ją na kolacje. Coś nie wyszło. Wzięłam kubek i wyszłam na taras gdzie już czekał na mnie Bellami palący papierosa razem z Demonem pod jego stopami. Pies uniósł pysk i spojrzał na mnie zadowolony. Wzięłam także papierosa i odpaliłam go ciesząc się nikotyną w płucach.
- Pojedziesz ze mną na miasto? Chce jechać do Isabell bo chciała ze mną porozmawiać. - powiedział, a ja skinęłam jedynie głową na znak, że zrobię.
- Pojadę od razu po jakieś zakupy. - rzekłam, a on zgodził się ze mną.
- Wrócę... kiedyś. - powiedział Bellami i wyszedł z samochodu. Wywróciłam oczami nie zwracając na to uwagi. Nie obchodziło mnie, o której wróci. Chciałam jedynie jechać do sklepu i dziś odpocząć. Wyjechałam na ulicę i wyjęłam fajka z paczki i odpaliłam przez co prawie potrąciłam chłopaka przechodzącego przez ulice.
- Kurwa! - powiedziałam zła, zahamowałam natychmiast, a szlug wypadł mi z ust. Kurwa! Gdzie mój papieros! Chłopak spojrzał na mnie zły i przerażony, a ja poszukiwałam desperacko papierosa. Znalazłam! Był pod moim butem. Wzięłam go szybko i wywaliłam przez okno.
- Patrz jak jeździsz! - krzyknął do mnie, a ja spiorunowałam go spojrzeniem.
- Patrz czy coś nie jedzie! Miałam pierwszeństwo! - powiedziałam do niego otwierając okno do końca.

Luca? xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

@GT - Tyler