18 kwi 2020

Od Ashtona CD. Alayny

Słuchałem jej słów mocno zdziwiony. Spokojne życie, bez żadnych niebezpieczeństw, żadnych niewiadomych, dość przewidywalna ale uporządkowana przyszłość, niezłe zarobki...
Dla niej to były zalety.
Takiego życia chciała i czuła się w nim dobrze.
Nie powiem, wizją niemałych pieniędzy to i ja bym nie pogardził ale...
-Nie nudzi cię to? -spytałem, a widząc że światło zmieniło się na zielone dodałem- skręć w lewo.
Alayna posłusznie zjechała na drogę wyprowadzającą z miasta po czym posłała mi spojrzenie mówiące, że nie do końca rozumie o co mi chodzi.
-Masz strasznie uporządkowane życie -zacząłem wyjaśniać- wiesz co będziesz robić dziś, jutro. Nie chcesz się wychylać i pewnie marzysz żeby w przyszłości zamieszkać w spokojnym miasteczku i stworzyć szczęśliwą rodzinę -nie żeby było coś w tym złego ale brakowało jednego- Gdzie miejsce na przygody?
Anielica przygryzła dolną wargę chyba niezbyt zadowolona że drążę ten temat.
-Nie każdy chce żyć w taki sposób -odparła dyplomatycznie- po co tworzyć sobie problemy na własne życzenie? I tak nie korzystałabym ze swoich mocy. Lęk wysokości -przypomniała.
Zamilkłem czując, że rozmowa na ten temat powinna już dobiec końca.
- Jedziemy do Noxwood -odpowiedziałem na zadane już kilka minut temu pytanie, przypominając sobie, że jeszcze tego nie zrobiłem.
Nie musiałem dodawać z jakiej frakcji jestem, żaden członek Midmire czy Brightville nie przeniósłby się tu na własne życzenie.
Przez dalszą drogę ciszę między nami wypełniała radiowa muzyka. Żadne z nas się nie odzywało lecz nie odczułem by było to niezręczne. W każdym razie nie dla mnie.
Oparłem czoło o szybę i wpatrywałem w ciemne zarysy budynków przed nami. Domyślałem się, że było coś koło 1 w nocy, zatem życie w mieście rozkwitało, choć brak neonów i świateł bijących na kilometr mógł dawać złudne wrażenie iż mieszkańcy grzecznie śpią.
Gdy wjechaliśmy do miasta pokierowałem dziewczynę jak ma jechać. Nie chciałem by zabłądziła na obcym dla niej terenie, więc zdecydowałem, że wysiądę na głównej drodze, 10 minut od mojego lokum, by nie sprawiać towarzyszce problemów.
Mimo że żadne samochody za nami nie jechały, więc dziewczyna mogła zatrzymać się na środku jezdni to jednak zjechała na pobocze pozwalając mi wyskoczyć od razu na chodnik. Jej decyzja była też okazją dla dwóch starszych mężczyzn, którzy akurat przechadzali się ulicą.
- O jaka śliczna panienka -zaśmiali się zaglądając do auta na tyle na ile pozwalała im odległość- Może pójdzie pani z nami? Napijemy się, pobawimy...
Złapałem za klamkę i otworzyłem drzwi na całą szerokość powodując, że mężczyźni w naturalnej reakcji odskoczyli do tyłu.
- Nie jest zainteresowana -parsknąłem i wysiadłem z pojazdu- uważaj na siebie -zwróciłem się do Alayny, a ta nie zwlekając ruszyła w drogę powrotną.
Dopiero przemierzywszy parę kroków zdałem sobie sprawę jak bardzo nie pasowały do mnie te słowa. Nie mówiłem takich rzeczy, nie specjalnie obchodził mnie los innych ludzi, no chyba, że spowodowany jest moją osobą i mogę mieć przez to problemy. Naprawdę muszę być bardzo zmęczony.
I rzeczywiście. Gdy kilka minut później stałem już przed drzwiami mojego mieszkania jedyne o czym marzyłem to upadek do przodu, prosto w objęcia ciepłego, miękkiego łóżka.

Alayna?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

@GT - Tyler