Szłyśmy dłuższą chwilę w ciszy, zanim którakolwiek z nas postanowiła się w ogóle odezwać. Przez ten prawie cały czas czułam na sobie wzrok siostry, która pewnie zastanawiała się, co przyszło mi do głowy.
- No, więc... - a jednak postanowiła rozpocząć konwersację. Uniosłam z niecierpliwością brew, oczekując na dalszą część, choć oczywiście nie mogła tego zobaczyć - Jak tam twoja praca?
- Pytasz, czy dalej mnie z niej nie wyrzucili? - odpowiedziałam z lekką kpiną w głosie, parskając przy tym krótkim śmiechem - Nie, nie wyrzucili mnie, jeśli o to ci chodzi. W zasadzie to bardzo dobrze mi w niej.
I znowu zapanowała chwilowa cisza. Była ona tak dla mnie nienaturalna, że aż musiałam kątem oka spojrzeć w bok, aby przekonać się, czy Alayna dalej idzie wraz ze mną. Jak byłam małą dziewczynką wierzyłam, że nic nie może rozdzielić mnie z moją siostrą bliźniaczką i święcie byłam przekonana, że do końca życia będziemy robić wszystko razem, a gdy tylko przeprowadzimy się i będziemy pracować będziemy mimo wszystko ciągle rozmawiać i spędzać ze sobą jak najwięcej czasu. Kiedyś cisza była dla nas czymś nierealnym. Ileż rzeczy zmieniło się od tamtego czasu...
- Zaraz będziemy - rzuciłam chwilę później, gdy ujrzałam z daleka wyczekiwany budynek. Była to niewielkich rozmiarów kawiarnia. Odkryłam ją ostatnio, gdy podczas kolejnej nocy nie mogłam zasnąć, więc po prostu przyszłam tam i piłam herbatę, aż nastał świt. Umieszczona ona była w dosyć niebezpiecznej części miasta i byłam niemal całkowicie pewna, że moja siostra nigdy nie wybrałaby się do takiego miejsca, ponieważ z natury była dosyć tchórzliwą osobą.
Mimo położenia kawiarenki była naprawdę miłym miejscem i mogłoby się wydawać, że ludzie należący do frakcji Zaekneth byli nieobliczalni i wiecznie zrzędliwi, lecz prawda była taka, że była naprawdę dużo pomocnych i pozytywnie nastawionych do nowych ludzi osób. Właśnie takie osoby pracowały tam. Osoby z uśmiechem na twarzy i naprawdę dużym zapasem kreatywności.
- Jesteś pewna, iż jest to bezpieczne miejsce? - spytała Alayna chwilę przed tym, jak nacisnęłam klamkę i złapała mnie za ramię w celu upewnienia się. Dostrzegłam w jej oczach lekką obawę. Skinęłam tylko głową, nie wypowiadając ani słowa i weszłam do środka. Kawiarnia w środku wyglądała dosyć ponuro. Stare ściany pomalowane był na niezbyt przyjemny dla oczu szary kolor i w niektórych miejscach odpadał już tynk. Z muzyki leciała smętna muzyka. Stoliki były ciemne i dosyć zniszczone. Zasiadłyśmy przy jednym z nich.
Widziałam niepokój w oczach Alayny, jednak zniknął on, gdy tylko do naszego stolika podeszła czerwonowłosa dziewczyna z kartami dań w ręku. Była to niska dziewczyna z ogromną ilością tatuaży na ciele i kolczykiem w nosie. Wyglądała na pierwszy rzut oka bardzo groźnie, jakby chciała tobą rzucić o ścianę, a później z premedytacją łamać ci każdą kość po kolei, choć jej uśmiech nieco łagodził ten wizerunek.
- Amanda Vane! Co cię sprowadza znów w naszą stronę? - uśmiechnęła się do mnie promiennie i położyła przed nami menu. Nie zwracała uwagę na moją odpowiedź i chyba nawet jej nie oczekiwała, ponieważ od razu kontynuowała - Muszę przyznać, że po waszym wejściu miałam nie lada zagwozdkę, którą z nich jesteś, Amando. A ty jak się nazywasz, aniele?
Alayna spojrzała na nią nieco zakłopotana. Chyba spodziewała się starego gbura, zamiast pozytywnej i gadatliwej Leny. Mimo wzbudzającego obawy wyglądu, była naprawdę w porządku.
- Jestem Alayna. Miło mi cię poznać - odrzekła grzecznie i wyciągnęła w jej kierunku rękę, lecz czerwonowłosa jej nie przyjęła. Wiedziałam, że momentami, choć starała się być otwarta, nabierała dystansu do osób z Brightville, a cóż, moja siostra zdecydowanie wyglądała jak jedna z nich. Uśmiechnęła się tylko raz jeszcze przyjaźnie i odeszła w kierunku kuchni.
Alaynie zaświeciły się oczy, gdy tylko otworzyła kartę dań i spojrzała znad niej z szerokim uśmiechem. Tak naprawdę prawdziwym powodem naszej wizyty tutaj był fakt, że była to kawiarnia, w której serwowali bardzo dużo typowych i nietypowych herbat, które moja siostra naprawdę uwielbiała. Ze skupieniem zaczęła wodzić wzrokiem po menu, chociaż i tak wiedziała, że pewnie jak zwykle weźmie jedną ze swoich ulubionych. I ja zatopiłam się w karcie, choć większość jej dań znałam na pamięć.
Chwilę później ponownie podeszła do nas kelnerka.
- Co mogę podać?
Alayna? Nawet możesz sobie wybrać jedzenie c:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz