[administrator]
IMIĘ I NAZWISKO: Travis Sanders
DATA URODZENIA: 18 listopada 2059 (21 lat)
PŁEĆ: mężczyzna
ORIENTACJA: heteroseksualny
CECHY CHARAKTERU: Poznajcie Travisa – nieco zagubionego w ówczesnym świecie chłopca, który od zawsze zmaga się z wszelkimi przeciwnościami losu w ciszy i samotności, a także nigdy nie przyznaje się do przerastających go sytuacji (na przykład obecnej, związanej z wybuchem bomby atomowej). Upartość może uchodzić za cechę dość negatywną, a przy tym... dość wkurzającą, lecz w połączeniu z silną wolą i samozaparciem tworzą wręcz idealne trio, które umożliwia Travisowi wytrwałe dążenie do celu, a także trwanie przy swoich przekonaniach. No tak, a zdanie Sandersa ciężko jest zmienić i wbić mu do tego głupkowatego łba, że nie zawsze musi mieć, tak w sumie, rację. Stara się jednak szanować opinie innych, a także słuchać tego, co ktoś ma do powiedzenia. Z natury jest raczej lepszym słuchaczem... może nie tyle co lepszym, ale po prostu nie lubi zbyt dużo mówić. Im więcej mówi – choćby o sobie – tym bardziej bezbronny i narażony się staje, a zaufanie drugiemu człowiekowi wiąże się u niego z jakimkolwiek, nawet najmniejszym stopniem przywiązania. Woli polegać wyłącznie na sobie, bo w dzisiejszych czasach – nikt nie jest tym, za kogo się podaje. Jego ratunkiem z niekomfortowych sytuacji prawie za każdym razem jest sarkazm, nasiąknięty ironią i drwiną, choć – trzeba przyznać – głupie komentarze towarzyszą Sandersowi ostatnimi czasy każdego dnia. Jest to jednak w pewnym sensie ucieczka. Ucieczka od negatywnych myśli, od zdenerwowania, od buzującej w jego żyłach krwi – Sanders odkrył jakiś czas temu, że pomaga mu to w jakiś sposób budować pozory i odwrócić nieco uwagę od strachu kryjącego się w jego oczach. Boi się praktycznie cały czas, a jego największym strachem jest niepewność i niewiedza tego, co może nastąpić wkrótce.
APARYCJA: Chłopak mierzy całe sto osiemdziesiąt dziewięć centymetrów wzrostu. Od jakiegoś czasu głowę zaprząta mu to jedno, wątpliwe pytanie: czy możliwym jest, by urósł jeszcze ten jeden centymetr? Choć, gdyby tak zostawić jego kręcone, ciemnobrązowe włosy w spokoju na dwa miesiące, to wtedy ze spokojem można by dodać mu nieco w skali wysokości. Kto by jednak chciał użerać się z tymi niesfornymi lokami, które – zbyt długie – potrafią przyprawić Sandersa o niekontrolowaną wręcz wściekłość? Kolor jego włosów potrafi przybierać jednak różne odcienie: zarówno ten mahoniowy, poprzez różnorakie przebłyski brązu, aż do czarnego – co pozostaje dla Travisa zagadką, w którą nie bardzo ma ochotę się zagłębiać. Tego samego nie można jednak powiedzieć o jego oczach, które zawsze pozostają wręcz przepełnione barwą gorzkiej czekolady. Ostatnimi czasy zauważył niewielkie zmiany w swojej posturze – nabrał nieco mięśni, zapewne ze względu na to, że dorasta, chociaż, w sumie, drugą przyczyną może być też to, że ostatnimi czasy można spotkać jego osobę na siłowni lub biegającego w parku.
APARYCJA: Chłopak mierzy całe sto osiemdziesiąt dziewięć centymetrów wzrostu. Od jakiegoś czasu głowę zaprząta mu to jedno, wątpliwe pytanie: czy możliwym jest, by urósł jeszcze ten jeden centymetr? Choć, gdyby tak zostawić jego kręcone, ciemnobrązowe włosy w spokoju na dwa miesiące, to wtedy ze spokojem można by dodać mu nieco w skali wysokości. Kto by jednak chciał użerać się z tymi niesfornymi lokami, które – zbyt długie – potrafią przyprawić Sandersa o niekontrolowaną wręcz wściekłość? Kolor jego włosów potrafi przybierać jednak różne odcienie: zarówno ten mahoniowy, poprzez różnorakie przebłyski brązu, aż do czarnego – co pozostaje dla Travisa zagadką, w którą nie bardzo ma ochotę się zagłębiać. Tego samego nie można jednak powiedzieć o jego oczach, które zawsze pozostają wręcz przepełnione barwą gorzkiej czekolady. Ostatnimi czasy zauważył niewielkie zmiany w swojej posturze – nabrał nieco mięśni, zapewne ze względu na to, że dorasta, chociaż, w sumie, drugą przyczyną może być też to, że ostatnimi czasy można spotkać jego osobę na siłowni lub biegającego w parku.
FRAKCJA: Midmire
ZDOLNOŚĆ: Może spowolnić czas – oznacza to, że jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, wszystko dookoła Travisa zaczyna rozgrywać się w spowolnionym tempie. Wszystko, prócz niego samego. W czasie, gdy każdy poruszający się obiekt, każda osoba, przemieszcza się z żółwią prędkością, chłopak może w tym czasie zachować swój normalny rytm i tym samym stać się, paradoksalnie, szybszym, niż ktokolwiek dookoła. Im dłużej jednak igra z czasem i przebywa w zwolnionym świecie, tym bardziej narażony na ból i zmęczenie się staje. Jeszcze nie do końca rozgryzł i opanował. swoją moc, a zastrzyki wcale mu tego nie ułatwiają.
HISTORIA: Jego rodzina od zawsze należała do grupy tych średniozamożnych – nie byli biedni, ale nigdy nie mogli pozwolić sobie na to, co niektóre rodziny. Nie wyjeżdżali na wakacje w egzotyczne miejsca czy do Europy, ba, w ogóle nie wyjeżdżali – nawet do sąsiednich stanów. Jego ojciec wiecznie zajęty był pracą, która – zdaje się – była dla niego najważniejsza. Pracował w jakiejś dużej firmie marketingowej, w której przewijało się mnóstwo tak zwanych grubych ryb, ale pan Sanders był tylko nic nie znaczącym popychadłem, człowiekiem, który za wszelką cenę chciał być jak ci ponad nim. Zdaje się, że osiągnięcie tego celu przysłaniało mu widok na wszystko. W tym – na jego rodzinę. Travisowi było to całkiem na rękę. Mimo, iż szkołę średnią ukończył z nie najgorszymi (jak na kogoś, kto nie poświęcał całego wolnego czasu na naukę) wynikami, nie kroczył dalej ku ścieżce kariery (jakże pięknie określił to jego ukochany ojciec!), wybrał na ten moment nieco inną drogę. Gap year wydawał się być wręcz idealnym pomysłem na spędzenie aktywnie czasu po szkole średniej, i w rzeczy samej – takim właśnie był. Travis dużo podróżował, właściwie po całych Stanach, w towarzystwie dwójki przyjaciół – Jacoba i Zoe. Zatrzymywali się w motelach, schroniskach, czy nawet spali w namiocie, pieniądze zarabiali zatrudniając się w pracach, które nie wymagały stałego zatrudnienia, najczęściej do pomocy. Po powrocie miał pójść na studia, o czym myślał właściwie podczas całego wyjazdu i czego w duchu bardzo chciał, lecz presja ze strony rodziny skutecznie zniechęcała go do podjęcia kolejnych kroków. Czuł na sobie brzemię niespełnionych ambicji ojca, których jego starszy brat najwidoczniej nie zniósł i wyniósł się z domu. Na szczęście (czy też nie?...) wybuch bomby atomowej skutecznie pogrzebał marzenia ojca o wszechstronnej karierze młodszego syna w firmie marketingowej. Od teraz liczyła się tylko praca nad nowo nabytymi mocami.
To, co działo się później przyprawiało Travisa raczej o zażenowanie, aniżeli o smutek czy wściekłość. Podział na frakcje uzmysłowił ojca o jego jakże wielkiej szansie na zdobycie szczytu – robił on więc wszystko, by stać się kimś bardziej wpływowym, kimś, kto w końcu ma znaczenie. A matka? Na początku sprzeciwiała się panu Sandersowi, później zaczęła go popierać, starając się namówić Travisa do zmiany decyzji. Decyzji o nie dołączaniu do frakcji Brightville. Starszy brat wyprowadził się z domu już przed całym tym zamieszaniem i ślad po nim zaginął, co bardzo bolało młodego Sandersa, gdyż zawsze była to dla niego najbliższa osoba z rodziny. Poszedł jednak w jego ślady i po odbudowaniu miasta opuścił rodziców, którzy i tak w następnych kilku dniach podjęli decyzję o zamieszkaniu w Onchester. Sam skierował się ku południowej części Fallenton. Zaczął praktykować swoją moc nie tylko w ośrodkach treningowych, coraz częściej zdarzało mu się używać jej w ciemniejszych ulicach miasta. Musiał jednak przyjmować zastrzyki, gdyż nie po drodze było mu wchodzić w konflikt z prawem, a tym bardziej – użerać się z zadufanymi w sobie ludźmi z frakcji Brightville.
To, co działo się później przyprawiało Travisa raczej o zażenowanie, aniżeli o smutek czy wściekłość. Podział na frakcje uzmysłowił ojca o jego jakże wielkiej szansie na zdobycie szczytu – robił on więc wszystko, by stać się kimś bardziej wpływowym, kimś, kto w końcu ma znaczenie. A matka? Na początku sprzeciwiała się panu Sandersowi, później zaczęła go popierać, starając się namówić Travisa do zmiany decyzji. Decyzji o nie dołączaniu do frakcji Brightville. Starszy brat wyprowadził się z domu już przed całym tym zamieszaniem i ślad po nim zaginął, co bardzo bolało młodego Sandersa, gdyż zawsze była to dla niego najbliższa osoba z rodziny. Poszedł jednak w jego ślady i po odbudowaniu miasta opuścił rodziców, którzy i tak w następnych kilku dniach podjęli decyzję o zamieszkaniu w Onchester. Sam skierował się ku południowej części Fallenton. Zaczął praktykować swoją moc nie tylko w ośrodkach treningowych, coraz częściej zdarzało mu się używać jej w ciemniejszych ulicach miasta. Musiał jednak przyjmować zastrzyki, gdyż nie po drodze było mu wchodzić w konflikt z prawem, a tym bardziej – użerać się z zadufanymi w sobie ludźmi z frakcji Brightville.
RELACJE:
- Victor Sanders – człowiek, dla którego sława i poważanie wśród (teoretycznie) lepiej usytuowanych szych mają o wiele większe znaczenie, aniżeli szczęście i dobro rodziny. Wiecznie niedowartościowany, wiecznie ignorowany przez społeczeństwo chce udowodnić wszystkim, że jest kimś. Co to tak właściwie, do cholery, znaczy? W oczach swoich synów stał się tak właściwie nikim. Bez zawahania skierował się ku frakcji Brightville, która obiecywała sielankę, dobrobyt i władzę. Już dawno zapomniał o starszym synu – Joshu, który zniknął dobre kilka miesięcy temu. To, czy Travis zdecyduje się na pójście w ślad za ojcem, czy też odejdzie, wydawało się już nie mieć dla Victora większego znaczenia.
- Rhea Sanders – zawsze sprawiała wrażenie nieco tajemniczej. Mimo, iż była rodzicielką Travisa i wychowywała go od urodzenia, chłopak od zawsze miał wrażenie, że tak naprawdę jej nie zna. Owszem, opiekowała się nim oraz Joshem, otaczała troską i (pozorną?) miłością, lecz nie potrafiła się do końca przed synami otworzyć. Przeważnie nie sprzeciwiała się mężowi, wszelkie spory starała się rozwiązywać na drodze pokojowej, a jeśli to nie dawało zamierzonego efektu – po prostu ulegała Victorowi. Tak samo było i w momencie podjęcia decyzji o wyborze frakcji. Z początku opierała się decyzji męża, zachęcała do przedyskutowania i przemyślenia całej sprawy, do wysłuchania zdania jej oraz Travisa. Kiedy Victor nie ugiął się pod jej prośbami, po prostu odpuściła, namawiając tym samym syna na pójście razem z nimi w kierunku lepszego bytu jakim miało być właśnie Brightville. Wydawała się być aż nadto niewzruszona, kiedy młodszy syn postanowił pójść w ślady za tym starszym i przekazał rodzicom wiadomość o dołączeniu do Midmire. Travis nie widział w jej oczach cierpienia i nie potrafił tego zrozumieć. Nie potrafił pozbyć się tego dziwnego uczucia, że coś jest z tą kobietą nie tak, i że dwadzieścia jeden lat to tak naprawdę nadal zbyt mało, by dobrze ją poznać.
- Josh Sanders – starszy o cztery lata brat Travisa. Wyprowadził się z domu na kilka miesięcy przed wybuchem bomby atomowej, z czym młodszemu bratu ciężko było się pogodzić. Powodem byli oczywiście rodzice, którzy nie potrafili zrozumieć swoich dzieci i, zresztą, nawet nie próbowali tego uczynić. Josh od zawsze był tym bardziej buntowniczym, tym, który więcej pyskuje, tym, który prawie nigdy nie zgadza się ze zdaniem ojca. Zarazem to właśnie on stał się dla Travisa wzorem, uświadomił młodszemu bratu wiele aspektów, pokazał, że w życiu nie można bać się wyrażać własnego zdania i dawać się podporządkowywać innym ludziom. A potem zniknął, właściwie bez pożegnania. Travis był wtedy prawdopodobnie gdzieś na południu Stanów Zjednoczonych, kiedy otrzymał telefon od matki, że Josh ich opuścił. Nie, nie użyła słowa wyprowadził. Odnalezienie brata stało się dla młodego Sandersa jednym z głównych celów, miał wiele pytań, a odpowiedzi? Praktycznie zero. Gdzie się podziewa? Do jakiej frakcji dołączył? Czy jest szczęśliwy? Choć tak naprawdę pierwszym pytaniem, jakie powinno nasuwać się Travisowi jest, czy tak właściwie Josh jeszcze żyje?
INNE INFORMACJE:
- Często zmienia lokalizację ze względu na poszukiwania starszego brata, jednak mieszkać też gdzieś musi. Czasem zatrzymuje się na krótką chwilę u przyjaciół, jednak częściej wynajmuje mieszkania na wysokich piętrach, w szarych blokach bez wind, gdyż są one stosunkowo tańsze. Obecnie zamieszkuje niewielką kawalerkę na szóstym piętrze w bloku w dzielnicy Lower East Xosk. Mieszka – rzecz jasna – sam i nie przywiązuje uwagi do luksusów, kawalerka jest dość zadbana i przytulna, choć robiłaby większe wrażenie, gdyby po całej jej powierzchni nie walały się ubrania i inne duperele szanownego bałaganiarza Sandersa.
- Ze względu na częste przeprowadzki ciężko mu zachować stałą pracę. Praca i tak służy mu obecnie jedynie jako źródło zarobku, a nie jako hobby czy też przyjemność. Nie skupia się na karierze, gdyż cała jego uwaga i myśli kłębią się i krążą wokół odnalezienia starszego brata. Aktualnie pracuje więc na strzelnicy i pełni tam większość funkcji, gdyż oprócz niego pracuje tam jeszcze tylko jedna osoba. Lower East Xosk nie tętni zbyt życiem, a ludzie, którzy się tu przewijają, nie mają ochoty postrzelać sobie ze znajomymi do tarczy, stąd zapotrzebowanie na pracowników jest raczej niewielkie. Jeśli jednak już ktoś odwiedza strzelnicę – Travis lubi wykorzystać swoją zdolność, by przyjrzeć się sunącemu z dużą prędkością nabojowi nieco dłużej. Strzelnica ta... ma jednak swoje drugie dno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz