IMIĘ I NAZWISKO: Allaina Maria Interfectorem, choć najczęściej jest nazywana po prostu Allą.
DATA URODZENIA: 28 stycznia 2059
PŁEĆ: Kobieta
ORIENTACJA: Heteroseksualna
CECHY CHARAKTERU: Wchodząc do salonu tatuażu, zlokalizowanego w jednej z najbardziej niebezpiecznych części miasta, można spodziewać się wszystkiego, zwłaszcza spotkania z kimś o mocnym charakterze oraz podobnej mu psychice. I właśnie taką osobą jest Allaina. Widziała wiele w swoim niespełna dwudziestojednoletnim życiu, zapewne zobaczy jeszcze więcej. Łącznie z zakończeniem konfliktu międzyfrakcyjnego, połączeniem się grup w jedną, dzięki której Ameryka na nowo stanie się potęgą. Patriotyzm nie umarł w niej nawet po zamachu bombowym, wciąż wierzy w to, że kiedyś uda się wszystko naprawić. Jednak nie wyznaje ona pacyfizmu, pod tym oraz innymi względami można uznać ją za typową przedstawicielkę Zaekneth. Wyznaję metodę siły oraz rewolucji- obalenia tyrana na rzecz lepszego jutra. Nawet kosztem dziesiątek, jak nie setek oddanych żyć. Przy tym szanuje ona własne istnienie- wiecznie czujna i ostrożna w chwilach zagrożenia broni się jak lwica. Zazwyczaj stara się sprawiać pozory wrogości wycelowanej niemalże we wszystkich. Jest opryskliwa i szalenie pewna siebie, idąc ulicą nie zwraca uwagi na komfort przechodniów, często po prostu ich taranuje, a na wszelkie przejawy niezadowolenia odpowiada ostrymi słowami. Gdyby nie to- zapewne już dawno zostałaby pożarta przez tłum pełny podobnych jej egoistów. Wizja bycia zgwałconą albo pokrojoną na kawałeczki i sprzedaną w ramach handlu organami jakoś niezbyt jej się podoba. No chyba, że chodzi tu o nerkę. Nerkę może sprzedać, część wątroby też. Pieniądze w tych czasach są na wagę złota, a z Marii jest okropne skąpiradło. Stara się oszczędzać na wszystkim, co stanowi konsekwencję życia w skrajnym ubóstwie jeszcze przed nastaniem nowych czasów. Nie jest wymagająca, nie potrzeba jej wiele. Może właśnie przez to tak łatwo dostosowała się do aktualnej sytuacji, trudnych warunków panujących w obrębie Noxwood. Piękna, pociągająca i szalenie niebezpieczna- właśnie na taką opinię sobie zapracowała, takiej oczekiwała. Uwielbia czuć na sobie męskie, pożądliwe spojrzenia na równi z tymi przepełnionymi strachem. Anvan bardzo dobrze o tym wie, może owy fakt potwierdzić. Nie raz poczuł na swojej skórze charakterek ciemnowłosej. To, jak bardzo potrafi być uparta, własne racje uważa za jedyne właściwe, z drobnymi wyjątkami, choć te zdarzają się niezwykle rzadko. Jednak może dosyć już o negatywach. Dziewczyna potrafi być naprawdę urocza, jeśli tylko chce lub wymaga się tego od niej. Zwłaszcza w pracy stara się odkładać własne przekonania na bok, bardzo stara się dbać o renomę salonu pana Fogga. W końcu to ten staruszek nauczył ją sztuki tatuażu, pokazał jak rozwinąć skrzydła jeszcze przed tamtym tragicznym zdarzeniem. Do klientów odnosi się z ogromnym szacunkiem, przeświadczona o tym, że w salonie wszyscy są równi, nie ma podziału na lepszych czy gorszych. Podobnie jest z bezpieczeństwem- w swoim miejscu pracy stworzyła iście domową atmosferę, nawet jeśli na pierwszy rzut oka wydaje się być bardzo surowe. Uwielbia ucinać sobie pogawędki z aktualnie obsługiwanymi osobami, w ten sposób wszystkim szybciej mija czas, prawda? Jest bardzo rozgadana, nawet jeśli ta druga osoba nie podejmuje prób kontaktu- Allaina prowadzi długie monologi. Długie oraz pozbawione wzmianek o przeszłości, czasach przed zrzuceniem bomb. Wspomnienia tamtych chwil nadal budzą w niej lęk, który tak bardzo stara się w sobie tłumić.
APARYCJA: Allaina należy do osób uwielbiających patrzeć na innych z góry. Dosłownie z góry, kobieta ma prawie metr osiemdziesiąt, do czego swoje trzy grosze dołożyły geny afrykańskie ze strony mamusi. Odziedziczyła po niej wiele, jedynie z wyglądu. Nie bez powodu wyróżnia się w tłumie, a mężczyźni lubią zawiesić wzrok na jej ciele, które uwielbia eksponować na różne sposoby. Robi to by pobawić się panami, ale i pochwalić złotymi tatuażami, które pokrywają większość jej skówy. Delikatne, zbudowane z kropeczek na pierwszy rzut oka mogą przypominać te zmywalne, jednak są efektem wielotygodniowej pracy pana Fogga. Topy z głębokim dekoltem, braletki podkreślające biust o średnim rozmiarze zazwyczaj odsłaniają ręce oraz brzuch. Dopasowane spodnie z wysokim stanem, jeszcze bardziej wyszczuplają i tak wąską talię. Ma figurę klepsydry, co jeszcze bardziej pompuje ego ciemnowłosej, już i tak na pozór mającej je napompowane do granic możliwości. Uważa siebie za naprawdę piękną kobietę, wyróżniającą się spośród tych wszystkich białych lasek. Sama jest mulatką, o naturalnie ciemniejszej karnacji, brązowych pasmach. Jedynym “pospolitym” akcentem są oczy- duże i zielone, zazwyczaj podkreślone eyelinerem i maskarą. Ale, prawdę powiedziawszy, nie jest fanką makijażu. Nie nakłada podkładu, korektora i innych tego typu, bo po prostu jej się nie chce. Tutaj raczej stawia na minimalizm i naturalność. Poza tym bronzer na jej buzi, pozbawionej jakichś mocniejszych rysów, wyglądałby wprost komicznie. Na wielkie wyjścia decyduje się jedynie na jakieś połyskujące cienie do powiek, połączone z krwistą pomadką na ustach oraz małą czarną.
FRAKCJA: Zaekneth
ZDOLNOŚĆ: Na pierwszy rzut oka kontrolowanie ludzkich doznań poprzez dotyk może wydawać się umiejętnością z kategorii skrajnie bezużytecznych w tym niebezpiecznym świecie. Jednak już nie raz udowodniła, że użycie jej potrafi ocalić życie człowieka. Wielu niedoszłych gwałcicieli mijanych na ulicy patrzy na nią z przestrachem, pamiętając moment, gdy uderzenie kobiety tak nagle stało się o wiele bardziej bolesne, niż mogłoby się wydawać. Natomiast klienci w salonie zachwalają ją za brak tego nieprzyjemnego odczucia podczas robienia tatuażu, przez które wcześniej niejednokrotnie musieli przerywać sesję.
HISTORIA: Zagryza wargę, gdy dziewczyna kurczy palce. Nie cierpi niepokornych klientów, którzy utrudniają jej pracę. Nawet jeśli nie robią tego celowo, często nieświadomi niektórych odruchów ciała. Głęboki wdech. Jeden. Drugi. Powrót do pracy.
— … Robiłam u Fogga jeszcze przed tym, zanim wszystko się zawaliło. Jakoś tak wyszło, że nadal tu jestem. Od zawsze ciągnęło mnie do tatuaży. Z resztą pamiętasz, byłam jedną z tych, którzy tatuowali wam znaki na karkach po podziale na frakcje… Nie kręć się, proszę. Wiem, że masz swoje odruchy, ale przez to będziemy siedzieć tu wieki...— Westchnęła ciężko.— Wracając do twojego pytania- tak, na początku było trochę ciężko. Na całe szczęście Staruszek mnie znalazł, dał dom. Jak wtedy, kiedy rodzice wyrzucili mnie za czasów poprzedniej Ameryki. Do tej pory nie wiem, co z nimi się stało, ale mam nadzieję, że nie cierpieli jakoś mocno. Z resztą… Nienawidzę rozmawiać o przeszłości. To dołujące, przecież tamta rzeczywistość do nas nie wróci. Roztrząsanie starych spraw to jak mieszanie w gównie. Śmierdzi i jest tylko wspomnieniem pysznego obiadu. Wspomnieniem, od którego zbiera mi się na wymioty.
— Sorry, nie wiedziałam, że tak cię to rusza. Wiesz, po twoich rozmowach z tamtym facetem… Właściwie kto to?
— Anvan?— Na samą myśl o szatynie policzki pokrył delikatny róż.— To mój przyjaciel, poznałam go podczas tatuowania wam znaków. Zaprosił mnie na coś ciepłego do picia, nie pamiętam już co to dokładnie było. I jakoś tak wyszło, że dalej się ze sobą trzymamy… Nie raz uratował mi skórę, to taki mój rycerz. Trochę jak Fogg, ale nie do końca. On… Dobra, skończone. Poczekaj tylko, zaraz nałożę opatrunek.
Niezmiennie kłopotała się, unikała mówienia o sobie. Tej starej, znającej świat sprzed zrzucenia bomb. Oczywiście, że pamiętała rodziców, do których ma ogromny żal. Czasy szkolne, gdzie nauczyciele nie byli dla niej zbyt przychylni. Tylko Fogg był dla niej ratunkiem. Dał prawdziwy dom. Pomógł podnieść się na nogi. Potem Anvan- jej rycerz… Pokręciła głową, chcąc wyrzucić z niej te wszystkie głupie myśli. To już było, nie warto roztrząsać.
RELACJE:
- PAN FOGG- uroczy sześćdziesięciolatek, który od zawsze opiekował się Allainą. Traktuje ją jak własną córkę, ale i uczennicę, nie bojąc się skarcić dziewczyny za popełniane błędy. Jest to wysoki, czarnoskóry mężczyzna, którego ciało za młodu pokryły tatuaże. Na pierwszy rzut oka można odnieść wrażenie, że to on jest biologicznym ojcem Marii, w końcu nadal mieszkają razem, a wszelkich znajomych płci męskiej bierze na rozmowy, straszy ewentualnym odcięciem tego i owego, jeśli jego podopiecznej stanie się krzywda. Pozory mylą, panienka nienawidzi wspominania o osobach, które ją stworzyły, o czym William dobrze wie.
- ANVAN- jedyna osoba, której zaufała na tyle, by nazwać przyjacielem (oczywiście poza Staruszkiem, ale on to zupełnie inny kaliber). Nie do końca potrafi sprecyzować ich relację, która niemalże od początku opierała się na głębokiej intymności. Jedno wie- chciałaby być dla niego zdecydowanie kimś więcej, niż dobrą koleżanką z benefitami, robienie sobie misia z Anvana zdecydowanie za bardzo jej się spodobało.
ZAUROCZENIE: To skomplikowane, nie do końca ogarnia swoją aktualną relację z Anvanem.
INNE INFORMACJE:
- Pracuje jako tatuażystka w salonie pana Fogga. Lokal nie ma specjalnej nazwy, jest raczej znany właśnie pod nazwiskiem właściciela lub przez adres- 45 Avenue. Zakres jej usług obejmuje wiele rodzajów tatuaży, dostosowała się do potrzeb oraz wymagań aktualnych czasów, gdzie klient wymaga cudów na kiju za jak najmniejszą cenę. Fakt, że nie cierpi ograniczeń również miał wpływ na taki, a nie inny wybór.
- Jest uczulona na lakiery do paznokci wszelkiego rodzaju, nawet te bezbarwne tradycyjne, które przecież nie powinny wyrządzać człowiekowi krzywdy. Każdy kontakt z nimi kończy się nieprzyjemnym pieczeniem oraz wysypką na dłoniach, na co nie może sobie pozwolić. W końcu pracuje fizycznie, musi się dobrze prezentować w kontaktach z klientem, gdzie wygląd jest niezwykle ważny. Raczej nikt nie chciałby, aby usługi świadczyła osoba z pęcherzami na skórze.
- Uwielbia puszyste zwierzaczki, za posiadanie któregoś mogłaby dać się pokroić. Niestety jest ograniczona alergią swojego opiekuna. Często można zobaczyć ją przed blokiem, kiedy ta straszna, zła pani karmi bezdomniaki i bawi się z nimi albo zaczepia ważniaków z psiakami i pyta się czy mogłaby któregoś pogłaskać. Ma miękkie serduszko dla zwierzątek. Tak, Anv, dla ciebie też.
- Pali, choć nie robi tego nałogowo, inaczej Fogg zdzielił by ją po tym głupim łbie i tyle by miała. Traktuje to raczej jako przepustkę od towarzystwa oraz sposób na zdobycie cennych informacji podczas rozmowy.
AUTOR: Korra10 [kopytne, wchodzę tam raz na tydzień] | moonwilczycaksiezyca@gmail.com | Tenebris#3897 [discord, kontakt 24/7]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz